Pairing: SeKai/HunHan
Długość: one-shot, około 4000 słów
Rating: +18
AN: To moje pierwsze opowiadanie od baaaardzo bardzo dawna, dlatego też liczę na wyrozumiałość względem błędów, które z pewnością się gdzieś pojawiły i mam nadzieję, że wszystkim się spodoba. Dedykuję je mojemu kochanemu oppie, który jak nikt inny inspiruje mnie do pisania mniej i bardziej dziwnych rzeczy oraz Mangi, która tak jak oppa dokonała niemożliwego i sprawiła, że zaczęłam lubić SeKai trochę bardziej. ♥
A teraz... ENJOY!
Dźwięki muzyki i okrzyki tysięcy fanów rozbrzmiewające w hali mieszały się ze sobą, tworząc wybuchową mieszkankę, wręcz rozsadzającą jego głowę. Atakowały go z każdej strony, a jednocześnie miał wrażenie, że znajdowały się gdzieś w oddali, przepływając tuż obok. Sehun kiwał się na boki, machając do tłumu ludzi nie posiadających dla niego twarzy czy tożsamości, z wyuczonym uśmiechem i perfekcyjnie udawanym entuzjazmem. Światła reflektorów sprawiały, że musiał mrużyć oczy by cokolwiek zobaczyć, spacerując po gęsto zaścielonej srebrnym konfetti scenie.
Sam nie wiedział kiedy za szyję objęła
go ręka Chanyeola, a jego roześmiana i szczera twarz na której malowało się
szczęście sprawiła, że sam poczuł nagły przypływ euforii. Po chwili jednak i
ona ustąpiła drapaniu w gardle i lekkiemu kłuciu gdzieś wewnątrz klatki
piersiowej, gdy jego zmęczony wzrok zarejestrował najpierw znajomą burzę
niesfornych blond włosów, a zaraz potem rękę ich właściciela, zaciśniętą na
czyjejś talii. Jakby wyczuwając na sobie wzrok chłopaka, Luhan odwrócił ku
niemu głowę i ich spojrzenia na krótką chwilę się spotkały. Sehun miał
wrażenie, jakby wszystko wokół niego zatrzymało się, zupełnie tak jak gdyby sam
stał się częścią filmu odtwarzanego w zwolnionym tempie. Twarz blondyna rozjaśniał
łagodny uśmiech, a oczy błyszczały od świateł lamp znajdujących się nad ich
głowami. Sehun nie potrafił oderwać od niego wzroku, nawet wtedy gdy Luhan zaśmiał
się z żartów stojącego obok Yixinga, który ni stąd ni z owąd nagle pojawił się
u jego boku.
Tymczasem wszystko wokół niego zdawało
się wirować coraz szybciej, a sam Sehun poczuł się nagle jeszcze bardziej
zagubiony.
- Nie jest ci zimno?
Pytanie Jongina zawisło gdzieś próżni,
gdy Sehun wychylał się przez metalową barierkę na tarasie, opierając o nią
łokciami. Chłopak umyślnie zignorował starszego, obserwując panoramę miasta
spod lekko zmrużonych powiek. Istotnie, było mu zimno, jednak nie przejmował
się tym, tak samo jak nie przejmował się w tym momencie niczym innym. Albo
przynajmniej to starał się sobie wmówić od dobrych kilkunastu lub
kilkudziesięciu minut, które samotnie spędził na bezmyślnym gapieniu się przed
siebie.
Jongin z kolei zdawał się zupełnie nie
przejmować tym, że Sehun nie ma ochoty przebywanie w jego towarzystwie.
Podszedł do barierki i stanął tuż obok niego, z lekko ironicznym, tak
charakterystycznym dla swojej osoby uśmiechem błąkających się po ustach.
- Jesteś kretynem, jeśli zamierzasz
spędzić tu całą noc. Pomijam fakt, że z na własne życzenie odpuszczasz sobie
imprezę, ale jeśli wydaje ci się, że unikniesz przeziębienia, to…
- Zamknij się, błagam – zniecierpliwiony
chłopak odwrócił się do niego, z irytacją marszcząc czoło. – Nie prosiłem,
żebyś tu przychodził, a tym bardziej prawił mi rady. Nie przyszło ci do głowy,
że może wolę być sam?
Ostatnie słowo, które wymówił Sehun było
ledwie słyszalne, jednak najwyraźniej nie uszły uwadze Jongina, gdyż uśmiechnął
się jeszcze szerzej, tym razem bez cienia wesołości. Jednocześnie wywrócił
teatralnie oczami, znów skupiając spojrzenie na twarzy młodszego chłopaka.
- Nie jestem na tyle głupi, żeby tego
nie zauważyć, jeśli to masz na myśli. Ale wyobraź sobie, że byłoby mi nie na
rękę, podobnie jak zresztą reszcie zespołu, branie na siebie twojej roboty
podczas występów, gdybyś się przypadkiem rozchorował – mówiąc to, odwrócił się
bokiem do barierki, zaciskając na niej palce prawej dłoni. Metalowa
powierzchnia okazała się lodowata pod jego dotykiem.
Z natury Jongin był niecierpliwy,
dlatego też nie zamierzał w nieskończoność czekać na odpowiedź Sehuna, który z
obojętnym wyrazem twarzy powrócił do obserwowania świateł w oddali,
przypominających teraz zbiór rozmazanych, jaskrawych plam. Starał się
powstrzymać drżenie ciała, nie chcąc pokazać, że jest mu zimno. Nawet taki
odruch był dla niego oznaką słabości, której nigdy nie chciał pokazywać. Przed
kimkolwiek.
-
Nie jestem głupi – powtórzył powoli – i ślepy też nie – pomijając
szorstki ton, jego głos zabrzmiał dziwnie miękko. – Nie zamierzam nakłaniać cię
do zwierzeń, Sehun-ah, zresztą i tak nie
mam ochoty ich słuchać… jednak zamarzanie tutaj i bicie się z myślami raczej
nie ma sensu, prawda?
Sehun drgnął nieznacznie, po czym po
chwili wahania odwrócił ku niemu głowę. Po tak długim czasie, spędzonym razem
od dnia, w którym się poznali, Jongin bez trudu był w stanie rozpoznać niemalże
każdą reakcję młodszego chłopaka. Paradoksalnie, im bardziej tamten starał się
coś ukryć, tym bardziej dla niego wydawało się to oczywiste.
- Przynajmniej nie na trzeźwo – dodał,
gdy chwila ciszy zaczęła się przedłużać, unosząc nieco brew. Z gardła Sehuna
wydobyło się zduszone parsknięciem, gdy chłopak z niedowierzaniem malującym się
na twarzy zachwiał się w miejscu. Jongin mimowolnie wyciągnął ku niemu rękę,
jednak niemalże od razu opuścił ją z powrotem, gdy Sehun złapał się barierki.
- Czy mi się wydaje, czy jednak już coś
piłeś? – zapytał go rozbawiony.
Blondyn prychnął cicho w odpowiedzi.
- Nie, i nie zamierzam. Przecież wiesz,
że nam nie wolno. Sam dopiero co mnie pouczałeś o byciu odpowiedzialnym i
dbaniu o własne zdrowie, a teraz proponujesz mi… - chłopak wyrzucał z siebie
słowo za słowem, nie kontrolując niepożądanego seplenienia, które zawsze
ujawniało się w chwili gdy był zdenerwowany lub zażenowany. W tym momencie
odczuwał zarówno jedno, jak i drugie. – Nieważne. Jeśli ktoś tu jest kretynem, to
tylko i wyłącznie ty.
Jongin przygryzł wargę, starając
zatamować cisnące się na usta przekleństwo. Miał ochotę odwrócić się i odejść,
nie przejmując młodszym chłopakiem, jednak w przypływie nagłego impulsu
nachylił się i zacisnął palce wokół jego chudego nadgarstka. Nie zastanawiając
się ani chwili dłużej, ruszył w stronę wyjścia z tarasu, nie zwalniając kroku
pomimo szarpiącego ręką Sehuna, który w momencie przechodzenia przez próg
podjął ostateczną próbę zaczepienia się o ścianę. Gdyby nie zniecierpliwienie
mieszające się z irytacją, Jongin mógłby nawet zareagować śmiechem na ten
widok.
- Nie rób cyrku, właź! – syknął w stronę
przyjaciela, i nie czekając na jego reakcję, użył całej swojej siły by wepchnąć
go do środka i od razu zatrzasnąć duże,
metalowe drzwi.
Korytarz hotelu, w którym się znaleźli,
pogrążony był w mroku, a jedynym źródłem światła była słabo paląca się żarówka
kilkanaście metrów dalej. Mimo iż świecił on pustkami, ściany aż pulsowały od
niewyobrażalnego hałasu dobiegającego z parteru, gdzie świętowano zakończenie
trwającej kilka tygodni trasy koncertowej SM TOWN. Sehun oparł się o ścianę zwieszając
głowę i palcami obu rąk łapiąc się za brzuch; z trudem łapał oddech, zupełnie
tak jakby opuszczenie tarasu było długodystansowym biegiem, który pozbawił go
sił i energii.
Jongin westchnął głośno, wsuwając własne
dłonie do kieszeni złoto-czarnych spodni. Nie oglądając się więcej za młodszym
chłopakiem, ruszył korytarzem w kierunku schodów prowadzących na wszystkie
piętra hotelu. Czuł narastającą złość, sam nie wiedział czemu właściwie udał
się na ten cholerny taras i tym samym zmarnował dobre kilkanaście minut swojego
życia, na użeranie się z tym dzieciakiem mającym jego dobre intencje w głębokim
poważaniu. Z irytacją odgarnął opadające na oczy włosy, przygryzając mocno
dolną wargę.
- Kai, zaczekaj! – wołanie Sehuna
zaskoczyło go. Posłuchał i zatrzymał się, czekając aż chłopak nadrobi dzielący
ich dystans kilkunastu metrów. Był zdziwiony nie tyle przez to, iż młodszy
zdecydował się za nim pójść, lecz głównie dlatego, że posłużył się jego
pseudonimem. Jak do tej pory Sehun raczej tego nie robił, pomijając chwile gdy
Jongin miewał swoje napady wściekłości, gdy nikt z zespołu poza Sehunem nie
kwapił się do uspokojenia sytuacji i to właśnie jemu przypadała niewdzięczna
rola udobruchiwania chłopaka.
Sehun przystanął u jego boku i przez
krótką, trwającą góra klika sekund chwilę, patrzyli na siebie w milczeniu. W
końcu brunet kiwnął głową, a jego wargi poruszyły się, gdy nie wydając z siebie
głosu wymówił zaledwie jedno słowo. „Chodź.”
Jongin bez zastanowienia wszedł na
schody prowadzące piętro wyżej, jednak blondyn znów się zatrzymał, z
nieodgadnionym wyrazem twarzy wpatrując się w coś, co pozostawało poza
zasięgiem wzroku starszego chłopaka, który w tym momencie wzniósł oczy ku
sufitowi, starając się ratować resztki topniejącej cierpliwości.
- Możesz tam pójść i na własne oczy
przekonać się, że bardzo dobrze bawi się bez Ciebie, – w tym momencie twarz
bruneta wykrzywił nieznaczny grymas - a
potem wrócić na ten cholerny taras i spędzić tam resztę nocy pozwalając, by
zamarzł ci twój pieprzony tyłek. Możesz też podjąć słuszną decyzję i wziąć się
w końcu w garść, pójść ze mną do pokoju i pomóc mi w pozbyciu tego, co tam
schowałem – Kai mówił szybko, jednocześnie cedząc każde wypowiedziane przez
siebie słowo.
Sehun po raz ostatni spojrzał na schody
prowadzące na parter gdzie impreza trwała w najlepsze, po czym na raz
przeskoczył kilka stopni i podążył śladem Jongina. Aż do momentu gdy zamknęły
się za nimi drzwi pokoju numer dwieście cztery, żaden z nich nie wypowiedział
już ani słowa.
Z lekkim, nieco pobłażliwym uśmiechem
błąkającym się po wargach, Luhan przyglądał się wygłupom Baekhyuna i Kyungsoo,
którzy po kilku drinkach poczuli się na tyle swobodnie, by wyjść na środek
zatłoczonej sali i zaprezentować wszystkim znajdującym się na niej ludziom
swoje umiejętności taneczne. Nie byłoby w tym zapewne niczego dziwnego, gdyby
nie fakt, że tańczyli do choreografii jednego z żeńskich zespołów, robiąc to
przy okazji o wiele lepiej, niż którakolwiek z dziewczyn do niego należących.
Baekhyun mając zamknięte oczy i odchyloną do tyłu głowę kręcił biodrami w dość
sugestywny sposób, celując palcem w kierunku sufitu. Policzki Kyungsoo w
całości pokryte były rumieńcem zdradzającym zażenowanie, jednak ilość spożytego
wcześniej alkoholu najwyraźniej wystarczyła by dodać mu odwagi. Nie był jednak
na tyle pijany, żeby stracić poczucie rytmu i już po chwili ruchy jego i
Baekhyuna idealnie się synchronizowały. Dość szybko ich improwizowany występ
zebrał niemałą widownię i ludzie, którzy do tej pory ciasno tłoczyli się na
parkiecie, już po chwili rozstąpili się na boki. Chanyeol, do tej pory siedzący
po prawej stronie Luhana, momentalnie zerwał się z miejsca i zaśmiewając się w
niebogłosy zaczął nagrywać tańczących kolegów swoim telefonem. Wypił
zdecydowanie więcej niż którykolwiek inny członek zespołu, dlatego utrzymanie
pozycji pionowej stanowiło dla niego nie lada wyzwanie.
Po drugiej stronie sali, Yixing i Tao
siedzieli przy barze i dyskutowali o czymś z kelnerką, a stojący obok Kris z
obojętną miną sączył ze swojego kieliszka jakiś trunek. Co chwila zerkał na
pozostałą dwójkę, jednak żaden z nich zdawał się tego nie zauważać. Znając
lidera, Luhan mógł być pewien iż ten stara się mieć pod kontrolą ilość wypitego
przez nich alkoholu.
Sam Luhan nie czuł potrzeby skorzystania
z okazji i w rękach zamiast lampki wina lub kufla z piwem trzymał szklankę z
wodą. Powoli obracał ją w dłoni, raz za razem wracając myślami do chłopaka,
którego od dłuższego czasu nie był w stanie wypatrzyć w tłumie ludzi
znajdujących się w sali. Z każdą upływającą minutą odczuwał coraz większe
zaniepokojenie.
- A ty co, nie pijesz? – Xiumin opadł na
wolne miejsce przy Luhanie, jednocześnie lekko klepiąc go po ramieniu.
Koreańczyk uśmiechnął się do niego pokrzepiająco, upijając kilka łyków wina ze
swojego kieliszka. Ani na moment nie spuścił wzroku z twarzy przyjaciela
- Nie mam ochoty – Luhan wzruszył
ramionami, odpowiadając lekkim wykrzywieniem warg, które w zamierzeniu zapewne
miały przypominać uśmiech.
Xiumin westchnął cicho, pochylając się
nad stolikiem i opierając o niego łokciami, położył swój kieliszek na blacie.
- Przecież widzę, że coś cię gryzie. O
co chodzi? – mówił powoli, wyraźnie wymawiając każde słowo. Jego chiński wciąż
zdominowany był przez koreański akcent, którego nie były w stanie wykorzenić
długie godziny ćwiczeń i rozmów z innymi członkami zespołu. Słysząc, jak
chłopak starannie wymawia każdą sylabę, Luhan nie mógł powstrzymać szerokiego i
tym razem niewymuszonego uśmiechu.
- Martwię się o Sehuna. Ostatnio mam
wrażenie jakby… - Luhan zawahał się, spoglądając na swoje dłonie i biorąc
głęboki oddech, zanim powtórzył cicho - … jakby mnie unikał. Niby wszystko jest
jak zawsze, ale znam go na tyle, żeby wiedzieć, że coś się dzieje. Rzecz w tym,
że nie wiem co. A teraz gdzieś zniknął i ja… - znów urwał.
Baozi kiwnął głową w zamyśleniu, podczas
gdy blondyn uniósł swoją szklankę do ust i powoli upił kilka łyków wody,
błądząc wzrokiem po sali. Xiumin przyglądał mu się w milczeniu, wiedząc, iż
przyjaciel nie powie już nic więcej. Tymczasem Baekhyun i Kyungsoo zakończyli
swój występ, uzyskując gorące owacje od niemałej grupy obserwatorów.
- Chodź, teraz my się popiszemy – Baozi
złapał Luhana za rękę i pociągnął go w stronę parkietu. Na sali momentalnie
zrobiło się ciemniej, gdy ktoś wyłączył część lamp będących źródłem światła.
Gdy z głośników popłynęły dźwięki kolejnej piosenki, myśli Luhana mimowolnie
przestały krążyć wokół Sehuna i jego głowa zrobiła się przyjemnie lekka.
Sehun miał ochotę przetrzeć oczy z
niedowierzania na widok ilości butelek w jednej z szuflad komody znajdującej
się w pokoju Jongina. Widząc szok malujący się na twarzy młodszego, Kai
roześmiał się głośno, kręcąc głową.
- Chcesz mi powiedzieć, że nikt nie
zauważył braku takiej ilości alkoholu? – wyjąkał, palcami przesuwając po
etykiecie jednej z butelek. Szybko jednak cofnął rękę, robiąc kilka kroków w
tył i opadając na jedno z łóżek. Przyglądał się brunetowi, który marszcząc
nieznacznie nos, wciąż wpatrywał się w istny arsenał alkoholu wewnątrz
szuflady.
- Może tak, może nie – ton głosu Jongina
jednoznacznie wskazywał na to, że niewiele przejmuje się tym, co tak bardzo
zajmowało Sehuna. – Wolisz wino czy wódkę?
- Wino.
Gdy butelka drogiego, czerwonego wina
została otwarta wydobytym z walizki Jongina otwieraczem, ten upił z niej
porządny łyk trunku, a następnie otarł wargi wierzchem dłoni i podał ją młodszemu
chłopakowi. Jego twarz rozjaśniał szeroki uśmiech.
- Niestety nie miałem czasu zawracać
sobie głowy pożyczeniem kieliszków, więc musisz pić z butelki – powiedział,
zamykając szufladę i siadając na łóżku obok blondyna.
Sehun kiwnął głową, podnosząc ją do ust
i pijąc niespodziewanie łapczywie. Jongin nie odezwał się słowem, ale uniósł
brew, przyglądając mu się z ciekawością.
Po upływie niespełna kwadransa, na
podłodze leżała już jedna pusta butelka, a druga krążyła z rąk do rąk. W pewnym
momencie brunet wstał i podszedł do drzwi, przekręcając kilkukrotnie tkwiący w
nich klucz. „Lepiej, żeby nikt nas nie nakrył.” Sehun nie mógł się z nim nie
zgodzić.
Czuł ciepło rozlewające się po całym
ciele, a wszystko wokół niego zdawało się falować. Z każdym kolejnym łykiem
szumy w jego głowie zdawały się nasilać, jednak nie na tyle, by chciał przestać
pić. Trunek rozgrzewał każdą komórkę jego ciała i spychał nękające go wcześniej
myśli gdzieś na poza granicę nieświadomości.
Nawet nie zauważył, gdy Kai znów usiadł obok,
tym razem jeszcze bliżej niż wcześniej. Nie zauważył także, że trzymana przez
niego butelka nieco się obsunęła, przez co trochę wina spłynęło mu po wargach i
brodzie.
Starszy chłopak parsknął śmiechem,
momentalnie wyciągając niemalże pustą już butelkę z rąk przyjaciela. Położył ją
pod komodą, w odległości na tyle dużej, by żaden z nich przypadkiem jej nie
przewrócił. Reakcje Sehuna spowolniły się na tyle, że w tym czasie zdążył
jedynie obrócić głowę i posłać Jonginowi zdziwione spojrzenie.
Oczy bruneta błyszczały, gdy przez
chwilę mu się przyglądał, szczerząc zęby w uśmiechu. W końcu jednak uniósł lewą
rękę i kciukiem zaczął ścierać pozostałości wina z jego brody.
I nagle wszystko co otaczało Sehuna i
było częścią tego pokoju przestało falować i zatrzymało się w miejscu, gdy Kai
pochylił się i objąwszy jego twarz palcami obu dłoni, przycisnął swoje wargi do
jego ust.
W pierwszej chwili chcąc go odepchnąć
oparł ręce na jego klatce piersiowej, jednak ciało Sehuna zareagowało za niego.
Poddał się naciskowi gorących warg i mimowolnie rozchylił swoje, nie mogąc
powstrzymać cichego jęku. Jongin znów zaśmiał się cicho, przesuwając językiem
po dolnej wardze Sehuna i pozbywając się resztek słodkiego trunku.
Blondyn zacisnął palce na koszulce
Jongina i przyciągnął go bliżej, przechylając nieco głowę, tym samym jeszcze
bardziej pogłębiając pocałunek. Chociaż czuł panikę i niedowierzanie, nie
potrafił przerwać tego, co właśnie działo się między nimi. Serce łomotało Sehunowi
w piersiach, gdy ich języki starły się ze sobą w nagłej walce o dominację. Jednocześnie
chłopa wciąż czuł smak wina wewnątrz swoich ust.
Gdy dłonie starszego wsunęły się pod
materiał jego koszuli, coś kazało mu się odsunąć i tak też zrobił. Kai zmarszczył
brwi, podejmując próbę złapania wargami jego ust, po to by kontynuować
przerwaną pieszczotę, jednak Sehun odwrócił od niego twarz.
- Ja… nie mogę – wymamrotał, unikając
patrzenia Jonginowi w oczy. Cisza, która zapadła między nimi, zdawała się być
ciężka i dusząca, niczym gruby koc. Gdy Sehun odważył się znów na niego
spojrzeć, zaskoczył go łagodny wyraz twarzy bruneta i osobliwy, nieco
pobłażliwy uśmiech, którego nigdy wcześniej u niego nie widział. Chcąc przerwać
tę krępującą sytuację podniósł się z łóżka i od razu ruszył w stronę drzwi.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo drugi raz
tego nie powtórzę. Musiałbym być ślepy, żeby czegoś nie zauważyć – dziwna nuta
w głosie Jongina sprawiła, że chłopak zatrzymał się z palcami zaciśniętymi na
klamce, w zupełności zapominając, że drzwi są zamknięte na klucz.
- Już dawno domyśliłem się, co się z
Tobą dzieje. Domyślasz się czemu? Pewnie nie – głos bruneta rozległ się tuż nad
jego uchem, gdy Kai przystanął za jego plecami. Sehun czuł gorący oddech na
swoim policzku, gdy wargi starszego chłopaka poruszały się z każdym kolejnym
wypowiadanym przez niego słowem.
- Ja też pragnę kogoś, kogo nie mogę
mieć.
Miał wrażenie, jakby ktoś wbił mu pięść
prosto w brzuch. Odwrócił się przodem do przyjaciela, a dystans między nimi był
tak mały, że ich twarze niemal się stykały.
- Tak jest od samego początku i raczej
nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się zmienić, prawda, Sehunnie? Nie wiem
jak ty, ale ja wolałbym chociaż na chwilę o tym zapomnieć – Kai uśmiechnął się
kpiąco, uważnie przyglądając się każdemu grymasowi czy drgnięciu na jego
twarzy. Sehun przełknął ślinę nieco zbyt głośno, nie wytrzymując ciążącego na nim
spojrzenia ciemnych oczu.
- Zresztą… to tylko pieprzenie.
Wszystkie myśli, obawy i wątpliwości,
które zabrał ze sobą alkohol, uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Jednocześnie
dotarł do niego sens wypowiedzianych przez Jongina słów i po chwili zastanowienia,
trwającej ledwie ułamki sekund, podjął decyzję.
Tym razem to on przyciągnął do siebie
bruneta i przyciskając usta do jego ust, wsuwając długie palce w jego włosy.
Kai nie marnując już ani chwili przycisnął go do drzwi, zębami ocierając się o
dolną wargę młodszego. Całowali się przez kilka długich minut nie pozwalając
sobie na zaczerpnięcie choćby krótkiego oddechu. Za każdym razem gdy Jongin ocierał się kroczem
o materiał spodni Sehuna, ten czuł przebiegające wzdłuż kręgosłupa dreszcze. To
wszystko co działo było dla niego tak niedorzeczne i nieprawdopodobne, że nie
miał czasu tego analizować. Zresztą i tak byłoby to niemożliwe, gdyż każda
myśl, która pojawiła się w jego głowie, momentalnie gdzieś uciekała, wyparta
przez ciche jęki wydobywające się z gardła. Poddając się chwili i kierującym
nim instynktom, Sehun nie zauważył nawet, gdy jego dłonie zaczęły przesuwać się
w dół klatki piersiowej Jongina. Brunet uśmiechnął się nie przerywając
pocałunku, gdy palce chłopaka zacisnęły się na materiale jego koszuli,
zdecydowanym ruchem szarpiąc go ku górze. Nie zastanawiając się nad tym długo, odsunął
się unosząc ręce i pozwalając, by Sehun pozbawił go tej części garderoby. Dotyk
ciepłych, nieco szorstkich dłoni na ciele Jongina sprawiły, że krew w jego
żyłach zaczęła krążyć jeszcze szybciej. Gdy jego koszula wylądowała gdzieś na
podłodze, Kai nie zwlekał już ani chwili dłużej. Pochylając się nad Sehunem
napierał na niego całym swoim ciężarem, z satysfakcją wsłuchując się w każdy
jęk i westchnienie wydobywające się z jego ust. Wodził wargami po gorącej szyi
chłopaka, pozwalając swoim dłoniom błądzić po każdym skrawku znajdującego się
pod nim ciała. Język Jongina zostawiał mokry ślad na jego skórze, wciąż
pulsującej pod dotykiem jego ust. Choć Sehun czuł się zażenowany dźwiękami,
które same wydobywały się z wnętrza jego gardła, nie był w stanie ich
powstrzymać. Zbyt długo dusił w sobie pragnienia, które teraz miały szansę
zostać zaspokojone.
Jongin nie byłby sobą, gdyby nie
spróbował jeszcze bardziej się nim zabawić.
- Wiesz, ciekawi mnie to... –
koniuszkiem języka przesunął po płatku jego ucha, powodując kolejny, gardłowy
jęk - …co byś zrobił, gdyby na moim miejscu był… on?
Palce należące do starszego chłopaka
dość sprawnie rozprawiły się z guzikami jego koszuli, by następnie wsunąć się
pod gładki materiał i zacząć badać każdy centymetr mlecznobiałej klatki
piersiowej. Paznokcie Jongina zostawiały na niej czerwone ślady, gdy dłonie
powoli przesuwały się ku dołowi wzdłuż boków Sehuna. Dość niespodziewanie
młodszy chłopak odepchnął od siebie bruneta, przez chwilę nie mogąc opanować
ciężkiego, płytkiego oddechu. Spojrzenie jego pociemniałych od pożądania oczu sprawiło,
że na krótką chwilę sam Kai zapomniał, jak się oddycha.
- Co bym zrobił? – ochrypły śmiech
Sehuna przyprawił Jongina o dreszcze. Zanim jednak zdążył mu odpowiedzieć, chłopak
złapał go za ramiona i odwrócił, przypierając do drzwi.
Sam Sehun opadł przed nim na kolana,
kładąc dłonie na wystających biodrach bruneta. Kai odetchnął głośno, zaskoczony
nagłym przejęciem inicjatywy przez blondyna, który z pół-przymkniętymi oczami wodził
wargami po jego brzuchu. Sehun zsunął jedną rękę na krocze Jongina i z lekkim
uśmieszkiem zaczął pocierać je przez materiał spodni, które nagle wydały się
być Jonginowi cholernie ciasne.
- Sehun…
- Zamknij się.
W ułamku sekund palce Sehuna uporały się
z zamkiem spodni, które już po chwili leżały na podłodze gdzieś w tyle, razem z
resztą ich ubrań. Starszy chłopak nie czuł się zażenowany spojrzeniem
młodszego, który z błyszczącymi oczami przyglądał się jego maksymalnie
nabrzmiałym bokserkom, miejscami przemoczonym od ciążącej w środku zawartości.
- Wydawało mi się, że jesteś bardziej
cierpliwy… - zaśmiał się Sehun, przygryzając dolną wargę i spoglądając mu w
oczy z uniesioną brwią. Kai sapnął cicho, zirytowany utratą kontroli nie tylko
nad sytuacją.
Nie miał jednak prawa narzekać, kiedy
blondyn zsunął z niego ostatnią część garderoby. Czując chłodne powietrze na
swoim członku, Kai głośno wciągnął powietrze, czekając na kolejny ruch Sehuna.
Ten przechylił głowę nieznacznie, z coraz szerszym uśmiechem wpatrując się w
jego coraz bardziej zarumienioną twarz. „Wyhodowałem
żmiję,” pomyślał Jongin, starając się zapanować nad zbyt szybko unoszącą
się i opadającą klatką piersiową.
Sehun bardzo powoli przesunął dwoma
palcami wzdłuż penisa Jongina, od podstawy po sam czubek, po czym bardzo powoli
pochylił głowę i objął go wargami. Kai był niemal pewny, że to pierwszy raz, gdy
blondyn zaspokaja w ten sposób drugiego mężczyznę, a jednak Sehun z pełną
świadomością wymierzał mu torturę za torturą, pieszcząc go w tak delikatny i
leniwy sposób.
- Sehun, do cholery… - sapnął,
zanurzając palce w jego jasnych włosach. Sehun pochylił się bardziej, biorąc go
w całości do ust. Język młodszego chłopaka przesuwał się w górę i w dół w coraz
szybszym tempie, doprowadzającym Jongina do granicy wytrzymałości. Dotyk
długich, zimnych palców na wewnętrznej stronie ud kontrastował z miękkimi,
gorącymi wargami i językiem na jego członku, sprawiając, iż pokój zaczął
wirować mu przed oczami, z każdą upływającą sekundą ciemniejąc coraz bardziej. Jongin
jęczał głośno, popychając głowę Sehuna ku dołowi, chcąc poczuć go jeszcze głębiej,
niż dotąd. Głębiej i mocniej.
Nim ciemność pod powiekami Jongina ustąpiła
eksplozji gwiazd zwiastującej orgazm, młodszy chłopak odsunął się od niego,
powoli podnosząc się z podłogi i nie spuszczając przy tym wzroku z na wpół przytomnej
twarzy Kai’a.
- Skoro to tylko pieprzenie, to po co
dłużej zwlekać? – zapytał Sehun, przesuwając językiem po wciąż nabrzmiałych
wargach i niespiesznie cofając się w stronę łóżka.
Pewnych rzeczy Jonginowi nie trzeba było
powtarzać dwa razy.
- Lulu? Wszystko w porządku?
Wyraz twarzy Luhana, który z
nieodgadnionym spojrzeniem wpatrywał się nieokreślony punkt gdzieś ponad głową
Xiumina nie wskazywał jednoznacznie, iż blondynowi coś dolega. Zdradzał go jednak
prawie niezauważalnie drżący podbródek oraz duże, szkliste oczy. Oczy stanowiły
ten element urody Luhana, który zawsze zwracał uwagę innych i wprawiał ich w
zachwyt, jednak dla niego były pułapką, przemycającą prawdę o jego
emocjach, obnażającą go ze wszystkich uczuć, których nie chciał pokazywać. Baozi, widząc jak jego szczupłe palce mocno
zaciskają się na poręczy schodów, nie musiał zadawać swojego pytania jeszcze
raz.
- Tańczyliśmy, a ty tak nagle zniknąłeś,
a potem nigdzie nie mogłem cię znaleźć... Zacząłem się martwić. Czy ty… -
urwał, przysuwając się do młodszego chłopaka.
- Poszedłeś szukać Sehuna, prawda?
Znalazłeś go?
Na dźwięk tego imienia Luhan poruszył
się, mrugając szybko, zupełnie tak jakby nagle wyrwał się z letargu. Uśmiechnął
się do niego i Xiumin także odpowiedział mu uśmiechem, jednak nie dał się
zwieść nagłemu ożywieniu przyjaciela. Zbyt dobrze go znał.
- Wiem gdzie jest. I wiem, że nie muszę
się już martwić – parsknął śmiechem, który przyprawił Koreańczyka o nerwowe
drapanie w gardle. Blondyn wzruszył ramionami, wymijając go i kierując swoje
kroki z powrotem ku sali, gdzie impreza trwała w najlepsze. Marszcząc brwi, Baozi
jeszcze raz spojrzał w stronę korytarza, w którym przed kilkoma minutami wpadł
na swojego przyjaciela, zupełnie tak jakby spodziewał się ujrzeć tam coś niepokojącego.
Luhan złapał go za przegub i mocno
pociągnął za sobą, zbiegając po schodach w dół. Śmiech młodszego chłopaka jeszcze
przez jakiś czas dźwięczał starszemu w uszach, gdy tamten wpadł na metalowe
drzwi za którymi rozbrzmiewała głośna muzyka, mocno je popychając.
- Pora na lampkę wina, Baozi. Albo
najlepiej czegoś mocniejszego. Idziemy? – oczy Luhana błyszczały w półmroku.
Xiumin wcale nie był pewien, czy to aby
na pewno dobry pomysł.
Czyta się bardzo przyjemnie, masz niebanalny, ale i niewymagający styl pisania. Kreacja Jongina jest taka, że chcesz strzelić mu z liścia, jednocześnie czując do niego sympatię otl. Za to autentycznie wczuwasz się w sytuacje Lu, naprawdę robi się przykro wyobrażając sobie jego delikatną, zapłakaną twarz.
OdpowiedzUsuńPS: może następnym razem coś ostrzejszego? ;> Tak dobrze Ci szło!
~Hoshi
Boże, kocham Cie za to, że wsadziłaś takiego małego i niepozornego XiuHana... ;___; przyjaciele forever...
OdpowiedzUsuńJestem z ciebie dumna. SeKai jest zaspokojeniem mojej ostatniej abstynencji, którą musiałam przerwać. I wspomniałaś~ ;3
OdpowiedzUsuńSeKai - mój ukochany pairing EXO...
OdpowiedzUsuńOk, zacznę od tego jakie miałam odczucia, gdy to czytałam. Po pierwsze, szalenie biło mi serce, a po drugie, ciągle się uśmiechałam, a to bardzo dobrze <3
Ubolewam, że jest tak mało ff z SeKai po polsku... Teoretycznie wgl nie ma i myślę, że będę często wracać do tego one shota, aby zasmakować SeKai'a. :)
Proszę, pisz częściej o SeKai... *błagalne spojrzenie*
Oczywiście bardzo podobał mi się ten one shot :)
Życzę weny! <3
http://exo-what-is-love.blogspot.com/
Sekai ;_; jak pięknie.
OdpowiedzUsuńI jak mogłaś zostawić takiego cliffhangera?!?! D<
Umrę. Pisz szybciej dalej. Właściwie to siadaj już teraz i pisz. Nao.
Na koniec dodam, że mogłabyś zwolnić betę. Przepłaciłaś.
SEKAI boże kocham ten paring ♥
OdpowiedzUsuńi bardzo ładne FF :3
i chce wiecej ._.
i pisz wiecej !
i częściej anie tylko jedna notka XD
Widzę, że nie tylko ja mam słabość do paringu SeKai ^^ kochane to było, mimo że potoczyło się tak,a nie inaczej. Zaskoczyła mnie reakcja Luhana, bo domyślam się, że dowiedział się o tym, co zaszło pomiędzy Kai a Sehunem. Boskie to było! *.*
OdpowiedzUsuń